9.09.2014

Cmentarz epidemiczny (09.09.2014)



Impulsy do wyruszenia w opisywanym kierunku:

a) akcja Wiki Lubi Zabytki,

b) niezła pogoda i wolne popołudnie,

c) słabość i sentyment do sztuki cmentarnej oraz lata zainteresowań muzyką i tematyką przez większość ludzi uznawaną za skrajnie nieprzyjemną, a także granie smętnych melodii na instrumentach klawiszowych w kilku projektach muzycznych,

d) pierwsze oznaki jesiennej melancholii.

Położenie cmentarza epidemicznego, zwanego także cholerycznym, poznałem dzięki internetowemu spisowi zabytków. Nie wiedziałem jednak, co zastanę na miejscu. Droga w stronę Wierzbicy nie zaskakiwała niczym szczególnym, poza jednym, wplecionym pomiędzy jarzębiny, bardzo ładnym warkoczem promieni słonecznych. Trochę martwiło mnie to, że powoli zbliża się zmierzch, ponieważ perspektywa przechodzenia po ciemku nawet przez niewielki las, lecz z grobami w centrum, nie jest miłą nawet dla kogoś zaprawionego w takich eskapadach.

Kilkaset metrów przed celem zauważyłem wąską dróżkę, która prowadziła w pole (do Zalesic), a po jej lewej stronie rysował się ciemny zagajnik. Zatrzymałem się jeszcze przy jakimś domu i upewniłem, że jadę w dobrym kierunku, a po chwili zniknąłem pomiędzy lasem a polem kukurydzy.

Przejście przez zarośla było nieprzyjemne. Brak jakiejkolwiek ścieżki, z każdym metrem mroczniej, a wokół tylko dziesiątki pajęczyn, setki komarów i prawie idealna cisza. I nagle mur. Porośnięty mchem, stary (1894), niespotykany dziś, rozsypujący się pod dotykiem rąk. Na to, by przedrzeć się na teren cmentarza wraz z rowerem, nie było szans. Z troską i uczuciem pozostawiłem go po stronie żywych, a sam wkroczyłem na Pola Elizejskie zmarłych na cholerę w latach 1831 i 1848 (najstarszy znajdujący się tam grób datowany jest na rok 1830).

Napis na krzyżu: „Pomnij na tych, co na cholerę pomarli (...)”, w 2002 roku przemówił do wybranych mieszkańców okolic, księdza proboszcza i konserwatora zabytków. Ich piękna inicjatywa odrestaurowania cmentarza częściowo powiodła się. Niestety udało im się odnowić tylko dwa nagrobki, a wykarczowane zarośla odrosły. Tak naprawdę miejsce nadal niszczeje, przygnębia, a wieczorami może i straszyć. Wielka szkoda.

Po więcej odsyłam do pracy:
Aneta Czyżewska, Wierzbica, Stowarzyszenie Oświatowe Sycyna, 2004.

Kończąc, pochwalę się, że jedna z moich fotografii tego smutnego, zapomnianego miejsca, trafiła do Wikipedii: TUTAJ.

Marcin

(09.09.2014 / M. / mtb / 57 km)


Przed cmentarzem


Pierwsze wrażenie. Fragment muru i wejście od strony pól, o którym nie wiedziałem




W drodze powrotnej



2 komentarze:

  1. No i jestem. Dobra robota. Zresztą już kilka razy byłem na twym blogu 💪👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, teraz zobaczyłem :) Miło słyszeć, akurat składam o tym materiał i szukałem starych zdjęć. Dziś wrzucę na YT.

      Usuń