24.08.2015

XVIII-wieczny kościół w Bardzicach (24.08.2015)


Droga jakby postrzępiona i trochę niespójna. Pierwszy przystanek to interesujący przykład drewnianego zabytku w Bardzicach. Mój tata kolegował się z bardzo sympatycznym malarzem (P. Dariuszem Stelmachem), który tak zachwycił się tym XVIII-wiecznym obiektem, że napisał o nim pracę naukową z dziedziny sztuki i oczywiście uwiecznił go na płótnie. I nawet jeśli nie jest się miłośnikiem architektury sakralnej albo do religii ma się stosunek chłodniejszy niż przeciętny, to nie sposób choć na sekundę nie zatrzymać się w takim miejscu. Kościół powstawał w latach 1771-1773, a echa minionych czasów po prostu czuje się i w nim, i w każdej z usytuowanych wokół niego rzeźb. W barokowej, więc mrocznej sentencji zdobiącej zegar (na temat możliwości śmierci już w tej godzinie), w nagrobkach na tyłach kościoła i alei wiodącej wprost na ciemny, nieprzyjemny w odbiorze cmentarz (miałem również niemiłą okazję być tam na pogrzebie).

Kościół pierwotnie stał w Białobrzegach. Zainteresowanych nim odsyłam do strony takiej jak np.  Drewniane Mazowsze. W linku artykuł tylko o tym miejscu.

Gdzieś dalej napotkaliśmy hodowlane stawy, stary młyn, a na drzewach stado bocianów. Za płotem rosły śliczne słoneczniki (do dziś mi żal, że nie zawróciłem, by je sfotografować), na polach przed Iłżą kręciły się wiatraki, a w drodze powrotnej kusiła wieś Florencja.

Nie obyło się też bez zgubienia szlaku i wędrówki przez kilometry piachu. Taki urok kolarzówek dawniej nawet byśmy tego nie spostrzegli, ale... do roweru górskiego raczej nic poza śniegiem mnie już nie przekona.

M.

 (24 VIII 2015 / Marcin i Karol / szosa / 85 km)


Trzy górne: Bardzice


Gdy brak asfaltu





Karol fotografujący stado bocianów

Pięć z piętnastu

Aż żal nie pojechać, ale wiecznie brak czasu

Napełnianie bidonów, tankowanie żołądków

fot. M.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz