Pojechaliśmy tam jakoś bez przekonania, więc zmęczenie, znużenie i zdeptana radość towarzyszyła nam przez większość kilometrów. Niby wszystko było w porządku, ale tak naprawdę z każdego z nas wychodziło niewyspanie i prawdopodobnie dziecięcy syndrom braku takich atrakcji, które potrafią pobudzić podczas wyprawy.
Wiem, wiem... sam rower powinien być nagrodą, lecz mimo wszystko inaczej patrzy się na to, gdy wyskakuje się na wieczorne kółko znanym szlakiem, by przypomnieć nogom gdzie ich miejsce, a jeszcze inaczej, kiedy na liczniku miga pięćdziesiąty, siedemdziesiąty, wreszcie setny kilometr, a wokół w sumie nic. A to przecież nie koniec.
Nagroda była jedna: parowóz na stacji w docelowej miejscowości. Natomiast kary aż trzy:
1. Wspomniane zmęczenie.
2. Przeklęty, żeby nie powiedzieć pie%+&*$#y kapeć, w naszym języku zazwyczaj zwany Klątwą Bożka Kapciaka. Pierwszy raz kapeć w szosie.
Nie wiem jak długo mordowaliśmy się z moim kołem, by zmienić dętkę bez pomocy łyżek. Było to tak frustrujące, że końcowy naciąg opony udało mi się uzyskać wyłącznie dzięki perspektywie wracania pieszo przez nocne, ciemne i zimne lasy. Wizja 45-50 kilometrów takiej traumy (i obowiązek stawienia się rankiem w pracy) była przerażające i wyzwoliła resztkę sił w palcach. Poza tym chwała Karolowi, że wziął zapasową dętkę i małą pompkę. Cudem udało się nabić może 1-2 atmosfery (z potrzebnych ok. siedmiu).
3. Przeklęty chłód, z którym radziliśmy sobie jedynie zwiększaniem tempa, by się rozgrzać. Tym razem troszkę pomogły moje rękawki i bonusowa koszulka schowana w tylnej kieszonce. Podzieliliśmy się tym skromnym odzieniem i tradycyjnie mknęliśmy nocą do domów.
M.
(6 sierpnia 2015 / Marcin i Karol / szosa / 132 km)
(6 sierpnia 2015 / Marcin i Karol / szosa / 132 km)
Trasa:
Radom – Skaryszew – Iłża – Mirzec – Grzybowa Góra – Skarżysko Kościelne –
Skarżysko-Kamienna – Bliżyn (a w nim guma w moim tylnym kole) –
Szydłowiec – Orońsko – Radom.
Skarżysko-Kamienna – Bliżyn (a w nim guma w moim tylnym kole) –
Szydłowiec – Orońsko – Radom.
Iłża. W tle baszta
Gdy mocno zrezygnowany spytałem jakiejś kobiety ile jest do Skarżyska,
ta odparła, że jeden kilometr. I rzeczywiście po kilometrze
ta odparła, że jeden kilometr. I rzeczywiście po kilometrze
było Skarżysko, ale Kościelne...
Skarżysko-Kamienna
Skarżysko-Kamienna. Karol wspina się na górę
Jadło w barze przy dworcu
Jak wyżej, lecz dołączył się ptak
Ku drodze głównej
Porażka
Sukces
Radom. Stary Ogród
Wjazd do Iłży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz