24.10.2019

W piwnicy XIX-wiecznego dworu i słowo o jedlińskich rakach (24.10.2019 i 26.12.2017)

Bla bla bla bla bla bla bla, bla bla bla bla i bla bla bla. A bla bla bla bla, bla bla bla, bo bla bla bla oraz bla. W zasadzie tak mogłoby być przez cały czas i nie wiem, czy zmieniłoby to cokolwiek. Ale skoro już czasem coś się pojawia, to jeszcze kilka razy. 

O dworze, do który tym razem pokażę na idiotycznym filmie, pisałem już, ale że lubię to miejsce [a porządkując dysk (oczywiście nie do końca, bo to studnia bez dna), znalazłem zdjęcia z kilku lat, dzięki którym widać okrutne zmiany na niekorzyść zabytku], to nawet sam dla siebie, by mieć te historie w jednym miejscu, zostawię tu link do wcześniejszych spotkań oraz odnalezione fotografie i ostatnie z moich spotkań z tym śladem krótkiego żywota pięknej budowli (od lat 30 XIX wieku, kiedy to dwór powstał, po lata 20. wieku XX, gdy skończyła się jego era bycia czyimś domostwem). Lat funkcjonowania post mortem nie liczę. To nawet już nie agonia, bo trup nie umiera. Rozkład.

Ostatnia rzecz: gdy pierwszy raz tam byłem, nie dało się już wejść na piętro, ale istniały poręcze oraz okiennice, cztery kolumny (aktualnie dwie) i drzwi powyżej parteru. Istniał też fronton nad portykiem. Dziś... wystarczy spojrzeć. A jutro? A jutro będzie futro. Dobranoc.

M.

(mtb / 65 km)

PS Poniżej, pod filmem i zdjęciami z tytułowej daty, ślady moich rowerowych spotkań z zabytkiem: dwukrotnie w roku 2017 i również dwa razy w 2019. W 2020 nie planuję, ale mam nadzieję, że jednak cokolwiek ktoś z nim coś zrobi. Oczywiście dobrego.

24 PAŹDZIERNIKA 2019

Żeby nie było tak całkiem łyso, to krótko: piękna pogoda jak na koniec p(a/i)ździernika, słoneczko, las za wysypiskiem, gnojówka, konie, ciekawy przykład sztuki sakralnej w Woli Bierwieckiej (świątek, czyli religijna rzeźba, wykonywana głównie przez samouków), drewniane mosty nad Radomką, wreszcie główny temat tego wpisu  stary dwór.

Fatalny film



Fatalne fotografie























Coś z 26 grudnia 2017 i linki

Trzy różne historie, ale słowo dziś tylko o tej z 26 grudnia 2017: kolarzówka, niemiłosierne błoto, zmarzłem jak cholera i wróciłem po ciemku. Najciekawszy punkt poza dworem, to jedyny w Polsce pomnik raka w Jedlińsku. Powstał w roku 2006, ale nawiązuje do czasów jeszcze XIX-wiecznych, kiedy to w Radomce żyło ich mnóstwo. Jedlińsk utracił prawa miejskie w 1863, po upadku powstania styczniowego, w roku 1794 rozbił w nim obóz znany wszystkim Tadeusz Kościuszko, a w 1809 starły się tam wojska Księstwa Warszawskiego (dowodził gen. Józef Zajączek – książę herbu Świnka, co mnie oczywiście kojarzy się doskonale z kawiami, na które wbrew zmianom w języku nadal mówię morskie). A wracając do raków: łowione tam nazywano rakami jedlińskimi. Dosyć, bo i tak przeczytają to może trzy osoby.

Post z 18 lipca 2017: RUINY DWORU...

Post z 13 lipca 2019: RUINY RUIN...

Nieśmiała migawka filmowa z lipca 2017, kiedy to jeszcze istniały poręcze i spróchniałe schody:


Zdjęcia z nieopisanej przejażdżki kolarskiej 26 grudnia 2017:

















Były jeszcze okiennice w wieży, ale dwie z kolumien zawaliły się pomiędzy lipcem a grudniem 2017










Na niedostępnym piętrze drewniane drzwi