13.07.2019

Ruiny ruin - powrót do dworu w B. (13.07.2019)


Przegapiłem premierę "Marynistyki suchego lądu", ale właśnie sobie o niej przypomniałem, i tak zasiadłszy do skrobnięcia paru słów o miejscu, w którym byłem dwa lata temu, zgubiłem myślowy koncept. Zgubiłem, bo dziwnie się słucha dziwnej muzyki, a jeszcze dziwniej jest pisać podczas słuchania dziwnych tekstów. Mam ten problem, że czasem trudno mi się skupić na jednym. Muzyki słucham emocjonalno-intelektualnie, więc tylko to, co pozbawione uczuć i pierwiastka myśli może być dla mnie samym tłem (a sporo tego, oj sporo; co gorsza nadmiar totalnego niczego można znaleźć w każdym z gatunków, a muzyka poważna nie jest tu żadnym wyjątkiem – toż to kilogramy napuszonych śmieci). O projekcie Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi mógłbym napisać sporo, ale przynajmniej teoretycznie tutaj ma być o rowerze. Link dla zainteresowanych. Polska zimna fala, z korzeniami gdzieś w metalowej czerni, lecz powietrza tu więcej. Niewiele więcej, bo wymowa równie, a może i bardziej pesymistyczna (jak przejmującą jest końcówka "Nad Revekol"...). Polecam.




Miało być o dworku.

Z nim gorzej. Jest źle. I tak jak wspomniałem na srajbuczanym fanpejdżu, na dwusetlecie go chyba nie będzie [lub dwóchsetlecie, ale nie "dwustulecie", jak skanseny ciemnoty wszelkiej, czyli szkoły, potrafią napisać (współczesnym paradziennikarzom także się zdarza); a skoro jesteśmy przy rodzimym, to zwróćcie uwagę na tę ciekawą oboczność "u" i "ó"; statystycznie dopełniacz preferuje dwóch, ale dopuszcza dwu). 

Miało być o dworku. Miało, ale już kiedyś było (tutaj: Ruiny dworu), więc kilka słów i kończymy. Kopiuj-wklej z wczorajszego siebie. 

Dwa lata temu stały jeszcze cztery kolumny. Teraz już dwie. Zawalił się dach wieży, ale fragmenty blaszanego pokrycia utknęły na szczycie i grożą spadnięciem na czyjś łeb (np. mój). Runął też fronton, czego najbardziej żałuję. 

Wczoraj doczytałem, że szwedzki nabywca zabytku produkował w nim płytki. I tak jak kiedyś pisałem, czego nie zniszczyły powstania i dwie wojny, czego nie rozwalił nawet komunizm, zniszczyła prywatyzacja. Padł biznes, padła historia, a reszty dopełnił ogień podłożony przez jakąś szuję. Nadal ładnie jest w parku, w którym wiele drzew jest pomnikami przyrody. Zejście w stronę wody ma ułatwiać specjalna kładko-schodkowa konstrukcja. Wcześniej jej tam nie widziałem. Dobra, koniec... znów jest za dużo. Reszta pod zdjęciami. Następnym razem będzie ze straszniejszego. A potem z jeszcze gorszego. I z czwartego, nawiedzonego. Serio.

Marcin

(13.07.2019 / M / mtb / 48 km)

DROGA DO


 Góry Gnojowe





NA MIEJSCU





Brak tylko Drakuli

Wspomniane schodki


Wielkie dziuple

Wodna podkowa


Albo też nowy, albo kiedyś przeoczyłem






Resztka dachu










  
  

Marny film ze środka 
(w tym dawnym wpisie, bo teraz nie nagrywałem):


DROGA Z

  
 
 Drzewne wrota

Pociągi nadal stoją

Tutaj ganiają dwa śmieszne pieski

Kosmita ostatni

Szwedzki power/heavy metalowy Sabaton doczekał się logo na starym moście
przed Jedlińskiem. Cóż za fanowskie poświęcenie... A moje nastawienie do ich wojennych
przebojów jest takie jak w tej recenzji, niesłusznie uznanej za "lewacką". Muzyka albo
ma w sobie to coś, albo nie. I nie chodzi tu o to, że ja to black metal etc. 
Chodzi o artyzm, tutaj mylony z wpadaniem w ucho i tematyką historyczną.
Fanom polecam najnowszy zestaw klocków z czołgiem i członkami zespołu.
Twórczy koszmar.

Pod prąd na DK7

Wytelepało

Jak widać, rozgrywka pomiędzy proboszczem
 a konserwatorem zabytków, trwa.
Nadal z wynikiem 1:0 dla księdza.

Rozwiązałem nurtującą mnie tajemnicę mocowań
(każdy z paciorków osobno wkręcony, ale prąd płynie
szeregowo, jak w choinkowych lampkach).

Dziury, rozkopy, blokady

Świeżym asfaltem

Radziecki Kamaz wtulony w bok postpeerelowskiego sklepu

Dobranoc

[9 sierpnia 2019]

2 komentarze:

  1. Fajnie opisałeś nawet wkradł się humor i zdjęcia wymowne...realistyczne.
    Mam nadzieję że nic nie spadło Ci na głowę ;)
    Pamiętaj zawsze o kasku....
    Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia pokazują stan faktyczny - nie lubię tych śmiesznie stylizowanych na stare, gdy postarzanym obiektem jest już coś skrajnie starego i rozpadającego się. Na łeb nic nie spadło :) Kask tylko na dalszych, sportowych trasach - po mieście i gdzieś blisko za cholerę nie założę i nic mnie do niego nie przekona. Strój, droga, kask. Inaczej nie. Pozdrawiam, M.

      Usuń