27.09.2017

Poranne trzy dyszki, aby rozruszać kiszki (27.09.2017)



Odebranie kolarzówki z serwisu (naprawiona klamkomanetka i nowa owijka) musiało skutkować jednym: wyjściem na dwór za wszelką cenę. Czym są cztery godziny snu, pobudka o 5 rano, zmarznięte ręce i zahibernowany ze zmęczenia łeb, gdy na szali jest taka stawka?

Niestety przez pracę i obowiązki nie było to wyjście długie, ale za to wystarczająco intensywne. Tytuł wpisu miał brzmieć "Po kiego grzyba?" i chyba takim zostanie, choć wcale nie jest związany z porannym wstawaniem. W połowie drogi, gdy Karol znalazł kanię i zastanawiał się, czy ją zerwać, z lasu wynurzyła się Baśniowa Babina. W czarnej chuście, w piekielnie czarnych kaloszach, z niby białym wiadrem, ale tak upieprzonym, że czarnym, zawyrokowała:
– Nie bierzcie. To psi.

Po tych złowieszczych słowach rozpłynęła się po drugiej stronie jezdni, a my wróciliśmy do Radomia. I do roboty. Motto Karola: "Poranne trzy dyszki, aby rozruszać kiszki", sprawdziło się w stu procentach.
M.

(27 września / Karol i Marcin / szosa)

PS Ciekawie wyglądał Seat w rowie koło przejazdu kolejowego. No i nasz kolega Przemysław vel Parówka, namalowany przez nas za kierownicą Parowozu, też.


fot. K.

Ze spaceru z Aslanem / fot. M.

W drodze do K. / fot. M.

W drodze do K. / fot. M.

Sekunda nad Pacynką / fot. K.

K.

M.

Wstaje Ra

Już cieplej

Tajemniczy grzyb

Po kiego grzyba się schylał?

Powrót


Leży tak od tygodnia... / fot. M.


Parówka w Parowozie / fot. K
Fotografia główna: Karol 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz