Tęskne
wspomnienie szosowej "przejażdżki", która zaczęła się pod Castoramą,
wiodła przez dwie pętle wokół Olszowej, a skończyła się dla każdego
inaczej – dla mnie bytnością w pracy. A zanim się zaczęła, to już o 5
rano zdążyłem, przy pomocy pompki, rozwalić sobie wcześniej poparzony
palec. Jednakże ani wczesna pobudka, ani poranny chłód, ani ból i krew nie zepsuły mi frajdy z szatańskiego kręcenia w sześciu chłopa.
Serdeczne, chłopięce zabawy w "kto ostatni na górce ten c#*j!" oraz instruktorskie rady w wykonaniu organizatora tej kolarskiej zabawy, tylko
powiększały radochę i łagodziły ból mięśni.
M.
(1 września 2017 / w sześciu / szosa / poranne 5 dyszek)
(1 września 2017 / w sześciu / szosa / poranne 5 dyszek)
Niefortunny start
W drodze na miejsce zbiórki
Castorama
Po lewej: Karol
Po pierwszej rundce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz