28.07.2019

Pustka. Południe. Parowozownia. Potkanów (28.07.2019)




Krótki wypad w miejsce, o którym tyle razy słyszałem, a w które nigdy wcześniej się nie wybrałem. Przyjeżdżali tu pasjonaci urbexu i różni tzw. eksploratorzy, a mnie bardziej interesował po prostu rower, którym niejako przy okazji trafia się czasem w ciekawe, stare, zapomniane miejsca. Suma summarum ruiny poniemieckiej parowozowni czekały. 

Tak czekały, aż się zes… tzn. nie doczekały. Ani mnie na tych polach, ani swego dalszego, i tak marnego żywota. Rozebrano je przy okazji budowy zachodniej obwodnicy Radomia i z tego co słyszałem, gruz trafił właśnie w fundamenty nowej jezdni.

Szukając śladów po rozebranych budynkach, przy okazji zwiedziłem chyba najpaskudniejszą, bez urazy, dzielnicę miasta. Mieszkam w nim od urodzenia, a nie miałem pojęcia, że są tutaj takie obszary jak te z kilku zdjęć. Z tego, co niemieckie, zostały domy (tzw. czwartaki) zamieszkiwane do dziś, a wybudowane przez III Rzeszę dla ludzi pracujących na kolei. Nadal ma się też dobrze szwabska wieża ciśnień, o której już kiedyś pisałem. Tym razem można było do niej podejść, bo ktoś sforsował ogrodzenie. 

Parowozownię świetnie udokumentował inny rowerzysta, więc pozwolę sobie wkleić link do jego relacji. A także do czyjejś innej. Obydwie polecam:

Rowerem za grosze: Ruiny parowozowni

Fotopolska: Parowozownia w Radomiu


I tyle. Następnym razem pozostaniemy przy zachodniej myśli technicznej i zerkniemy na zarośnięty, niedokończony w wojnę most. Pozdrawiam.

M.

(28.07.2019 / mtb / 33 km)


 Nie znałem ani jednego z tych zakamarków.

 Natomiast świetnie znają je takie móżdżki.

Nie wyszło, choć było blisko...

 Przykre wrażenie potęguje kompletna pustka...

 ...oraz ślady bytności ludzkiej, dzikiej zwierzyny.

Ciekawe są techniczne pojazdy kolei.

 Polami, ścieżkami, wzdłuż małych, ale gęstych zagajników, dociera się 
do kolejnych nitek torów. Nie miałem pojęcia.
Mroczniej tam niż na cmentarzu. Poważnie.





Jedna z pamiątek po ambicjach Adolfa H.

 Wydarzenia radomskiego Czerwca 1976 na przystanku kawałek za miastem,
czyli w Trablicach. 
Przy okazji odkryłem inny do nich dojazd, ale nikomu go nie polecam.


Kulisy i etapy powstawania:

Przystanek w Trablicach - Czerwiec 1976



 Za tym przejazdem, patrząc nie od Radomia, a od Trablic, stała parowozownia.

 GTA Radom. Niestety dalej nie plaże, a wsi muzeum
i szpital psychiatryczny.

ul. Młodzianowska

Fotografia wybitnie nie pasuje do odwiedzonych miejsc,
ale pierwszy raz sfotografowałem ten napis, więc niech już zostanie.
Radom lubię, choć w nim nie wszystko, 
a to co w Internecie, to stereotyp. Rzecz oczywista.

A zdjęcia raz aparatem, a raz ziemniakiem, więc różne. 

Dobranoc.

2 komentarze:

  1. No widzisz, tak to jest. Parowozownia to niestety nie pierwszy taki obiekt, który niedługo po mojej wizycie rozebrano. Czyżbym miał, jak to mówią - złą rękę ? Mam nadzieję, że nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie... Wiele takich miejsc znika niespostrzeżenie po dziesięcioleciach całkowitego wtopienia się w dany, zazwyczaj mocno zmęczony krajobraz. Może to kwestia zmian i wykorzystania wszystkiego, co tylko się da - wyrywania nawet gruzu? Dziękuję za odwiedziny i trzymam kciuki za Twe kolejne, świetnie zrelacjonowane wyprawy. Pozdrawiam!

      Usuń