18.07.2017

Ruiny dworu w Bartodziejach (18.07.2017)


Zacznę od końca. Na pewno znacie to uczucie, gdy właśnie napawacie się chwilą, emocją, doznaniem... gdy czujecie, że w tym jednym momencie jest właśnie tak, jak być powinno. I ja je znam. Jeszcze przed chwilą pomykałem kochaną szosówką. Zachwycony przepływałem zakręty, upojony zerkałem na odstęp pomiędzy klockami hamulcowymi a obręczą. Wsłuchiwałem się w wiatr i w pracę łańcucha. Myślałem o tym, że cały Wszechświat stworzono tylko po to, by ktoś na pewnej planecie skonstruował kolarzówkę. Pozytywne uczucia i myśli.

I nagle jeden kamyczek – mały i zabłąkany, pozostawiony przez robotników dzielnie poprawiających stan polskich nawierzchni – wpada prosto pod cieniutką oponę.
I pęka guma, i koniec zachwyceń.
I prawie się wywracam wprost pod nadjeżdżającą wywrotkę, ale udaje mi się ją minąć i zjechać w pole.
I siedzę na trawie w butach, w których chodzi się trochę niewygodnie.
I nie ma już słoneczników, słońca i szczęścia.

Powędrowałem do najbliższego sklepu (w Lesiowie) z ławką, cieniem, świeżą i zimną wodą, a przede wszystkim z miłym, pomocnym właścicielem, który pomógł mi uporać się z naprawą koła. Miał na zapleczu łyżkę do ściągania opon, dzięki czemu nie zniszczyłem i tak już sfatygowanych obręczy. Służył radą, ręką i dobrym słowem.

M.


(18 lipca 2017 / trzech M. / szosa / od 75 do 130 km)

PS A dwaj kolarze, z którymi jeździłem dziś bez Karola, pomknęli w swoje strony. Z pierwszym przemierzyłem dziś bardzo ciekawy szlak, dodatkowo nagrodzony zwiedzaniem ruin dworu w Bartodziejach. Nie będę się rozpisywał na jego temat. Tak w skrócie: wiele afer o status zabytku, o prawo do rozbiórki, o różne kwestie odległe takim szarym myszom jak ja. Przykre jest jednak to, że ani rozbiory, ani powstania, ani nawet dwie wojny światowe nie przyczyniły się do zrujnowania tego dworu w takim stopniu, jak ostatnie dwadzieścia lat cudownych, podobno najlepszych z możliwych czasów.


RUINY


 

 

 

  

 



  

 

 

 

 


 


  

 

 

 

 

 

 

 
Widok za dworkiem

 

INNE



Sprawca kłopotu i przymusowy postój pod sklepem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz