7.07.2017

Muzeum Techniki w Chlewiskach (07.07.2017)


Serdeczne 113 kilometrów ze wspinaczką i zjazdem w Hucisku, do którego przywiało nas pierwszy raz od czasów rowerów górskich. Sympatyczny przystanek w Muzeum Techniki w Chlewiskach, lecz niestety nadal nie wewnątrz (nadrobimy). I w zasadzie centralny punkt wydarzeń: postój na przystanku. Konsumpcja kremowych ciast polecanych przez panią sklepikarkę z marketu obok, arbuza wycenionego na pięćdziesiąt groszy i niezdrowej coca-coli z wymownym napisem "W nieznane".

Po części tak było, bo niby tereny znajome, ale trasy wybierane spontanicznie. Natrafiliśmy na wsie wyglądające jak sprzed co najmniej pół wieku. Dowiedzieliśmy się, że odbędzie się wspaniały koncert disco-polo z bonusową mszą za artystów. Patrzyliśmy na dziewczynę od stóp do głów różowiutką, stojącą kilka metrów od przystanku, w lekkim napięciu wyczekującą rycerza z czarnego Opla. Karol nieznacznie ją wskazał i szepnął zmęczonym głosem: "o, różowa pantera". Zerkaliśmy też na mozolny proces odmulania zbiornika wodnego w Szydłowcu. Powrót kolejny raz był szalony, czasowo tak aby na styk i ciut ponad siły... czyli idealnie.

Więcej na fotografiach.

 M.

(7 lipca 2017 / Marcin i Karol / szosa / 113 km)

 
1902 r.

  
W nieznane

 
Pisiont groszy



"Podczas imprezy zostanie odprawiona modlitwa za artystów"

 

 


 
 Wyżej: piece i zabudowania w Muzeum Techniki
  

 


Odmulanie w Szydłowcu

  





 

Słaba, osłabiająca produkcja filmowa pt. "Osłabłem":

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz