Prawie sto kilometrów śmiesznych rozmów (gdy najwolniej), śmiesznego bólu w nogach (gdy najszybciej), i śmieszna scenką nad Zalewem w Iłży (pan z lornetką na plaży pod wyraźnym urokiem jednej z pań). Ogólnie śmiesznie.
Zalew utworzono dzięki rzece Iłżance, która w okolicy Iłży tak zwiększa swą szerokość, że praktycznie staje się tzw. jeziorem przepływowym. Sympatyczne, spokojne miejsce, z niewielką plażą, przyjemnym parkiem i placem zabaw.
Po drodze natknęliśmy się na obchody IV Gminnego Dnia Radości w Kowali, którego program obejmował m. in. "radosne animacje" i "wesołe grillowanie".
M.
PS ...i leciał wzdłuż drogi chyba myszołów – jakby z nami. Piękny widok.
(14 lipca 2017 / Karol i Marcin / szosa / 94 km)
Gdzieś w tle wspomniany ptak
Baszta w Iłży
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz