Cz. I: Kamień Kotarwicki
Cz. II: Cmentarz rozstrzelanych...
Przed dotarciem na cmentarz, który opisywałem w 2014 (link niżej), zdarzyła mi się typowa dla mnie przygoda. Przystanąłem koło stacji benzynowej, którą z nijakości wyrywa... daruję sobie opis, co. Sami spójrzcie. Ciekawy kontrast.
Gdyby jednak skończyło się tylko na myśli o tym oryginalnym mariażu, byłoby zbyt zwyczajnie. Podszedł do mnie starszy mężczyzna. To samo w sobie było specyficzne, gdyż ludzie tego dnia pojawiali się rzadziej niż gwiazdy na zachmurzonym niebie, a gdy już kogokolwiek się mijało, zerkało się na niego jak na hipotetycznego roznosiciela zarazy. Dziś, po ponad roku, mimo nadal trwających obostrzeń, paniki medialnej i rosnących słupków zakażeń, odnosi się wrażenie urządzenia w pewnym bezświetlnym miejscu (znany cytat sobie odpuszczę - kto zna, ten wie, co mam na myśli). Ów człowiek chyba czytał mi w myślach, bo bez pardonu rozpoczął rozmowę właśnie o cmentarzu, na który jechałem. Jego myśli też nieodparcie wędrowały w podobnym kierunku, ale tak jak mnie skusił rower, tak i on z pasją oddał się puszce zakupionego na wspomnianej stacji piwa. Podczas pogawędki okazało się, że na zapomnianym cmentarzu epidemicznym leży jego pradziadek. Zamurowało mnie. Przypadkowe odkrycia już dawno temu utwierdziły mnie w przekonaniu, że rzeczywistość jest inna niż chciałaby racjonalna część mózgu, a to, co nawet najbardziej logiczne i wynikające z chłodnej statystyki, zawiera w sobie cząstkę niepojętej dziwności, planu lub może bardziej kreacji. Koincydencja zdarzeń.
Opowiedziałem mu o tym. Także się zdziwił. Pożegnaliśmy się, życząc sobie zdrowia, i kilka kilometrów dalej wjechałem w polną drogę. Tym razem nie musiałem przedzierać się przez zagajnik i zarośla. Ktoś oczyścił teren, posprzątał na cmentarzu, a dzięki temu zauważyłem, że po pierwsze mur jest o wiele większy niż sądziłem, a stare płyty nagrobne złożone są nie tylko na jednej pryzmie niemal w centralnym miejscu, ale jest ich o wiele, wiele więcej - w rogach.
Porównałem wspomnienia ze stanem aktualnym, podumałem, coś nagrałem. Znalazłem też nazwisko zmarłego z rodziny napotkanego pana. Urywek z tych chwil poniżej, na filmie i fotografiach.
Marcin
(15.03.2021 / mtb / 61 km / cz. III)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz